Czym (nie) powinnam zaprzątać sobie głowy przed 30-stką? (i po)

Pamiętam jak uderzyły mnie moje 25 urodziny. To była swego rodzaju inicjacja w dorosłość, kiedy człowiek zaczął uświadamiać sobie, że od teraz ten ciężar będzie tylko rósł. Uczucie jakby ktoś nagle zabrał Ci ten różowy filtr w okularach i te niegdyś niewyraźne obrazy, które mogły niczym ten odpustowy balon zamienić się w wymarzony kształt,  wyostrzyły bardziej surowy obraz rzeczywistości. I tak, klasyczny strach i próba dookreślenia siebie, pozbycia się wszystkich znaków zapytania i znalezienia swojej dorosłej tożsamości. Ale wiedziecie co? Już jako 28 latka mogę  śmiało powiedzieć, że może nie jest łatwiej, ale zdecydowanie bardziej komfortowo żyje się z tą niepewnością.

Bo im bliżej trzydziestki, tym wtedy dużo swobodniej obala się te wszystkie must-have mity. Najwyższy czas rozprawić się z nimi raz na zawsze.

Gotowi?

1.Wybrałam złe studia. Powinnam była zrobić sobie gap year, żeby wsłuchać się w siebie i rozwijać umiejętności, które przychodzą mi naturalnie, zamiast silić się na pójście w kierunku, który mi da tą rzekomo “pewną pracę”.

Niestety nasz system edukacji pcha nas od egzaminu do egzaminu i nie zostawia wiele przestrzeni na refleksję na to jakimi naprawdę dysponujemy talentami i jak warto je rozwijać. Kreatywność i samodzielne myślenie nie jest szczególnie inicjowane, więc przez lata  zaniedbywane jeszcze bardziej wtłacza nas w ogólnie przyjęty bezpieczny system. Dlatego potem tak trudno jest nam się wyzwolić z tego chomikowego młynka, wykreować swoje życie myśląc na własny rachunek. Ale jak to mówią, lepiej późno niż nigdy. Źle wybrane studia czy życiowa droga wcale nie skazują nas na porażkę. Wręcz przeciwnie, stanowią rzeczy, które ze spokojną głową możemy wykreślić jako te, które nic nie wnoszą lub wręcz unieszczęśliwiają. Każde doświadczenie to budulec do tego kim się staniesz finalnie. Twoja teraźniejsza wersja jest tą próbną, a nie ostateczną. Nowe życie jest zawsze o krok dalej – o tą jedną właściwą decyzję.

2. Nie mam stabilnej kariery. Przez te kilka lat zmieniałam branżę i w żadnej dobrze nie osiadłam. Nawet przy przedstawianiu mam problem, bo nie mogę jak inni zamknąć siebie w jakimś wygodnym i poważnym tytule zawodowym.

Osobiście bardzo śmieszy mnie fakt jak każdy na pytanie “opowiedz mi coś o sobie”, automatycznie zaczyna od tego czym się zajmuje zawodowo. Jakby to stanowiło fundament jego istnienia i wszystko co w nim najlepsze zamykało się w tym zawodzie: “Jestem handlowcem. Marketingowcem. Księgową. [wstaw zgodnie z powyższym]”. I nie zrozumcie mnie źle. Nie ma nic złego w tym, że jesteście pochłonięci pracą i że stanowi ona Wasza pasję (jeśli tak to ZAZDRO!). Problem pojawia się wtedy, kiedy zasłaniamy się tytułem po to, żeby zamknąć innym usta, żeby nie stracić gruntu pod nogami, bo nie daj Boże ktoś odkryje, że jesteśmy tak zagubieni w życiu, że dalej poszukujący. To nie jest powód do wstydu! Od kiedy to nie wypada po prostu opowiedzieć o swoich zainteresowaniach, tym co nas śmieszy czy inspiruje zanim wymienimy wszystkie osiągnięcia zawodowe jak na rozmowie o pracę? Przestańmy być tacy poważni, nie zamykajmy się w sztywnych ramach starannie wypielęgnowanego curriculum vitae.

3. Dobiegam 30-stki i w dalszym ciągu tkwię po uszy w czarnej dziurze finansowej stabilności. Nie mam mieszkania (nawet na kredyt) czy większych oszczędności. Dalej żyję od wypłaty do wypłaty. Żaden ze mnie odpowiedzialny dorosły.

To nie koniec świata. Mało komu udaje się nie wpaść w sidła konsumpcjonizmu, więc wyluzuj człowieku. I czy dla Ciebie są to designerskie ciuchy, tak zwane bywanie w dobrych miejscach czy dalekie podróże – wszystko jest dla ludzi. Fakt, w którymś momencie wypada zacząć monitorować swoje wydatki i zacząć je sensownie rozdysponowywać na rożne konta oszczędnościowe czy inwestować, ale w żadnym wypadku nie jestem zwolenniczką umartwiania się finansowego, żeby kiedyś w tej bliżej niesprecyzowanej przyszłości pożyć sobie i spełnić marzenia. Bo jedyną pewność, którą mamy to jest tu i teraz. I skąd wiesz, że za te 40 lat będziesz mieć te same marzenia lub w ogóle sprawność fizyczną, żeby je spełniać? Swoją drogą nauka ogarniania finansów osobistych to długa droga. Pierwszym bodźcem do zmiany nawyków jest po prostu zaprzestanie życia ponad stan, organizowania kolejnej karty kredytowej zamiast przewartościowania swoich wydatków.

4. Nie osiągnęłam niczego wartościowego. Nie mam swojego biznesu na liście Forbesa dla najbogatszych przed 30-stką, którym mogłabym się pochwalić . Nie przebiegłam 40 kilometrowego maratonu ani nawet nie pofrunęłam na paralotni. Jestem w tym wieku, kiedy powinnam skreślać z listy jakieś wielkie marzenia, prawda?

W dobie czasów kiedy łatwiej sprawdzić co znajoma jadła dzisiaj na obiad niż wziąć swoje samopoczucie pod lupę, bardzo trudno jest uciec od niekończącego się targu próżności, który wywiera presję zostawienia po sobie śladu. Czegoś co może stać się naszym dziedzictwem, czymś co można wygrawerować na naszym nagrobku i kimś kogo Internet, a szczególnie followersi nie zapomną. Ale zdaje się, że zapominamy o jednej, ważnej kwestii. Media społecznościowe to tylko WYCINEK życia, a nie szczegółowe sprawozdanie. Każdy zmaga się z czymś innym, proporcje osobistego szczęścia, kariery, zdrowia czy spełnienia w związkach osiągają różne poziomy i zawsze coś odbywa się kosztem czegoś innego. Nikt jeszcze nie pobił rekordu 100% z każdej dziedziny życiowej, mimo że tak może się wydawać. Trzeba po prostu zrzucić z siebie to brzemię bycia ponadprzeciętnym. Wystarczy, że będziesz nawet tą przeciętną osobą, którą ponadprzeciętnie wykorzystuje to co życie ma w danym momencie do zaoferowania.

5. Studia się skończyły, więc przyjaźnie już nieco wygasły. Dużo trudniej nawiązywać tak głębokie znajomości i coraz częściej dopada mnie samotność. Czy dorosłość zawsze już będzie tak wyglądać?

Czas weryfikuje wszystkie przyjaźnie. Nie każdy ma być obecny w naszym życiu do końca. Niektórzy mają po prostu wnieść do niego lekcję, dobre wspomnienia, do których będziesz wracać z kieliszkiem wina czy nawet żal, że coś się przedwcześnie skończyło. Fakt, kiedy każdy jest zajęty tą galopującą codziennością to coraz trudniej o wygospodarowanie czegoś co stanowi fundament każdej wartościowej relacji- CZASU, ale nie oznacza to, że ma się to stać wymówką na to, żeby pewne przyjaźnie zaprzepaścić. Nie jesteśmy w stanie rozciągnąć sobie doby, ale to jak ją wykorzystamy jest w naszych rękach. I kto powiedział, że jesteśmy za starzy na nowe znajomości? To kwestia wyjścia z tego bezpiecznego kokonu i zainicjowania rozmowy, spotkania czy po prostu dołączenia do tematycznego spotkania, które ktoś udostępnił na fejsbuku. Bo młodość to nie jest etap w życiu, który przemija, jest to coś co mamy w środku.

Życzę sobie i Wam więcej dystansu do siebie i łagodniejszego spojrzenia na siebie w lustro. Nie od dziś wiadomo, że najgorszym krytykiem dla siebie jesteś Ty sam, więc może dla odmiany spróbuj siebie bardziej polubić?

Jest tu ktoś jeszcze kto przeżywa rozterki przed 30-stkowe? Jakich rad Wy byście sobie udzielili?

art-artistic-beautiful-1988681.jpg

6 thoughts on “Czym (nie) powinnam zaprzątać sobie głowy przed 30-stką? (i po)

  1. Wbrew treści zawsze uważałem że jesteś ponadprzeciętną i wcale nie ma to związku z niczym więcej jak tylko lub aż zdolnością do autorefleksji. Nie ze wszystkim bym się zgodził ale po pierwsze czasy się zmieniły a po drugie nie chodzi o to aby znać wszystkie odpowiedzi. Ale życie to właśnie ich poszukiwanie. No i nie zamykanie się we własnym “ja”.
    Pozdrowienia 😻

    Like

    1. Miło mi to słyszeć! To prawda, każde pokolenie rządzi się swoimi prawami i rozterkami. Ważne, żeby radość z tego poszukiwania nie umarła i sprawiała tez trochę frajdy 🙂

      Like

  2. Jestem już po 30 (chociaż ani się nie czuje , ani nie przyjmuję tego do wiadomości:) ale ten tekst jest dla mnie w kilku fragmentach bardzo aktualny:) Tak w zasadzie nie wiem czy to dobrze i czy jest się czym chwalić:) Lata lecą, a ja zaczynam dostrzegać, że ważne są dla mnie zupełnie inne rzeczy niż te, które wydawało mi się, że będą ważne:) Wszystko sprowadza się do bycia szczęśliwym:) Dawno nie czytałam Twoich tekstów, ale z przyjemnością stwierdzam, że ani zamiana stanu cywilnego, ani szerokości geograficznej w żaden sposób nie wypłynęła na Twoje umiejętności, są świetne:) Pozdrawia dawna współlokatorka Ania:)

    Liked by 1 person

    1. Ostatecznie wiek to tylko liczba 🙂 a tytuł miał być tylko chwytliwy hehe W końcu szczęście to stan, a nie coś na co trzeba sobie zasłużyć. Bardzo miło mi, że odnajdujesz w moich tekstach swoją prawdę 🙂 Pozdrawiam i ściskam, do zobaczenia gdzieś na świecie mam nadzieję 🙂

      Like

Leave a comment