Jestem szary człowiek. W szarym mieście mieszkam sobie. Wkoło szaro, w głowie mało, obolałe całe ciało.
STOP.
Tak sobie myślę, że ta rutyna często oblepia nas jak gęsta, lepka mgła. Hipnotyzuje i manipuluje to w jaki sposób postrzegamy świat. Chomiczy kołowrotek się kręci, ale my jakby nie zdajemy sobie z niego sprawy lub już tak się umościł w naszej świadomości, że traktujemy go jako jedyną możliwą rzeczywistość. A to, że nie daje to radości, a to że wgniata w ziemię, przekręca trzewia, gasi chęć do działania? Przecież to normalne.
A ja pozwolę sobie zapytać kto to sobie wymyślił jak moja normalność ma wyglądać? Co to właściwie oznacza normalność? I po co to w ogóle komu? Tak się pozwoliliśmy omamić magią dopasowania się do innych, że całkowicie pozbawiliśmy się swojej indywidualnej aury. I tylko czasem ta odrobina szaleństwa nieśmiało obudzi się do życia, szybko zachłyśnie tym ukradkowo wdychanym powietrzem czekając swojego nieuniknionego końca. Bo przychodzi dzień, kiedy coś nas wyrwie z tej autostrady do piekła przeciętności – czy to podróż, spotkanie z inspirującym nieznajomym, nowe doświadczenie, rozmowa ciągnąca się do późnych godzin nocnych. I wtedy w ułamku sekundy pozwalamy przyjść nieprzewidywalności, dać się rozkochać ekcytacji przed tym co przynosi nieznane, puścić hamulce i prawdziwie przeżyć dany moment.
Continue reading “A Ty człowieku – żyj! Czyli czego życzę Wam w Nowym Roku” →