Czar i mistycyzm Kambodży

Phnom Penh. Stolica Kambodży. Godzina 22. 

Po wyjściu z lotniska dopada mnie fala gorącego powietrza mimo dość późnej pory. Panuje pora deszczowa, więc nie dziwi fakt, że kropi, jednak jest to ten przyjemny rodzaj letniego deszczu po upalnym dniu. Wita mnie morze twarzy usiłujących przykuć moją uwagę. Zatrzymać choćby chwilę dłużej moje przelotne spojrzenie.

Taxi? Tuk Tuk? Hotel? Pytania mnożą się i nie mają końca. Ja czuję się coraz bardziej niepewnie i trudno jest mi skupić się na karkołomnym zadaniu przeciskania się przez tłum nie padając ofiarą kieszonkowców/naciągaczy/gapiów.

W końcu decyduję się na taksówkę. Na szczęście jest to większa korporacja, która oferuje transparentne ceny, więc oddycham z ulgą i pakuję się do samochodu. Spoglądam przez szybę i próbuję wyczuć atmosferę tego miejsca. Początkowo aura jest dość mroczna i odpychająca – przejeżdżamy przez przyciemnione ulice, na wpół opuszczone budynki, nawet architektoniczne perełki wydają się zapuszczone i dawno zapomniane. Może wrażenie potęguje fakt, że jest to moja pierwsza wizyta w Azji i czuję się dalej nieco obco. Mówię sobie w duchu – witaj przygodo, naprawdę jestem w Azji!

IMG_2432IMG_2442IMG_2396IMG_2342IMG_2427IMG_2470IMG_2472IMG_2588IMG_2486IMG_2492IMG_2320

Kambodża to kraj-zagadka. Sąsiadująca z gorącą destynacją wakacyjną – Tajlandią jest jak nieśmiała, zahukana, brzydzsza siostra chowająca się za spódnicą mamy. Powoli nabiera pewności siebie, żeby przekonać się, że też ma coś do zaoferowania. Coraz bardziej otwiera się na turystykę i buduje odpowiednią infrastrukturę.

Szczerze mówiąc sama niewiele wiedziałam na temat tego kraju zanim zdecydowałam się kupić bilet. Szukałam autentycznego i jeszcze nieskażonego komercją miejsca w Azji południowo-wschodniej. Ostatecznie przekonał mnie kompleks świątynny w Angkor zajmujący ponad 400 km2 będący częścią Imperium Khmerskiego na przełomie X i XI wieku. Angkor liczący ponad milion mieszkańców niegdyś był stolicą Imperium, która uchodziła za jedną z większych na świecie. Z niewyjaśnionych przyczyn miasto zostało wyludnione w XV w. i ostatecznie zapomniane na kilka wieków. Dopiero w 1860 r. odkrył je całkiem przypadkiem europejski badacz, który ponownie oddał tą perełkę światu. Dziś kompleks archeologiczny znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO i cieszy się ogromną popularnością wśród turystów.

Muszę Wam przyznać, że nie jestem pasjonatem historii czy architektury, ale nie jestem tezż obojętna na piękno w każdej postaci.  Ponad tysiąc świątyń, porzuconych w sercu dżungli, częsciowo poddanych sile natury nie straciło wiele ze swojego wdzięku i dostojności. To ROBI ogromne wrażenie.  Wpatrując się w płaskorzeźby, zdobienia architektoniczne opowiadające historie przeszłych czasów, czuć atmosferę mistycyzmu. Sama architektura będzie gratką dla niejednego pasjonata, ponieważ zawiera elementy nawiązujące do hinduizmu i buddyzmu pokazując ewolucję wyznaniową tego kraju.

IMG_2746IMG_2932IMG_2866IMG_2847IMG_2952IMG_2816IMG_3006IMG_2995IMG_2954IMG_2959IMG_3131

Gorąco polecam Wam to miejsce! Należy się udać do Siem Reap ( ze stolicy samolotem, autobusem lub statkiem) i spędzić tam co najmniej 3 dni. Dlaczego aż tyle? Zwiedzanie świątyń pochłania dużo czasu, ponieważ rozciągają się one na ogromnej przestrzeni. Nie jest wskazane poruszać się pieszo, bo po pierwszych dwóch miejscach wyzioniecie ducha i stracicie czas. Polecam wynająć sobie tuk tuka, który oferuje dwie objazdówki: small i big tour (15/20$). Wejściówki do samego kompleksu świątynnego to odpowiednio – 1 dzień 37$, 3 dni 62$, 7 dni 72$. Od Was zależy co jest dla Was istotne. Ja urządziłam sobie kombo zwiedzanie – small/big tour w jeden dzień – od wschodu do zachodu słońca. Było to szalone przedsięwzięcie, lecz wykonalne. Jednak musicie wziąć pod uwagę fakt, że traktowałam zwiedzanie świątyń bardziej jako spacer-kontemplację, podziwianie widoków bez większego wgłębiania się w historię miejsca czy pozowanie do tysiąca zdjęć. Na coś trzeba się zdecydować i jasno określić sobie cel zwiedzania.

Co jeszcze kryje w sobie Siem Reap? To niepozorne miasteczko traktowane raczej jako przystanek w zwiedzaniu świątyń, ma niepowtarzalny klimat. Wiele backpackerów ceni sobie tą pełną luzu atmosferę – miejsce, w którym czas zwalnia, a ludzie traktują się z dużą dozą serdeczności. Potrzebujesz rozrywek? Wybierz się na ulicę Pub Street. Jest głośna, trochę kiczowata na europejską modłę, ale jest to dobry sposób na przywitanie się z miastem i poznanie ludzi z całego świata, którzy często mają w zanadrzu wiele historii.

IMG_2697IMG_2692IMG_2606IMG_2604

Chcesz poznać autentyczne życie lokalnych mieszkańców? Wybierz się do jednej z pływających wiosek tkz. floating villages przy jeziorze Tonle Sap. Oddalone o ok 20-30 km od Siem Reap są dobrym oderwaniem od zgiełku miasta. Ja polecam wybranie się do Kampong Phluk lub Kampong Khleang, bo mimo odwiedzających je turystów zdołały zachować swój niepowtarzalny klimat. Domy na palach, dzieci dojeżdżające, a raczej dopływające kajakiem do szkoły, łowienie ryb z ganku domu. Robi to wrażenie, mimo skromnego i dość ubogiego życia mieszkańców. Sąsiadujące jezioro zawiera bogaty ekosystem ponad 300 żyjących tam gatunków ryb, co stanowi główne źródło pożywienia dla mieszkańców. Życie to woda, woda to życie. Dla tych Kambodżan słowa te nabierają dodatkowego znaczenia, ponieważ do niedawna korzystali z wody z jeziora jako wody pitnej. Możemy sobie wyobrazić, że wraz z biegiem czasu poziom zanieczyszczenia jeziora rósł, więc stopień umieralności wśród mieszkanńców posiłkujących sie wodą z rzeki rósł proporcjonalnie. Obecnie prowadzony jest projekt budowy studni przez zagraniczną fundację humanitarną, na miejscu można złożyć drobny datek. Polecam wybranie się na zorganizowaną wycieczkę z hotelu lub biura podróży, ponieważ na miejscu trudno wynegocjować dobrą cenę (dotarcie do miasteczka, rejs statkiem po jeziorze itd).

IMG_3206IMG_3224IMG_3275IMG_3265

Kambodża to kraj, który fascynuje. Nie tylko dzięki swojej bogatej i dostojnej historii za czasów Imperium Khmerskiego, którego owocem był Park Archeologiczny Angkor, ale to co stanowi o prawdziwej tożsamości tego miejsca wynika z głęboko zadanej, niezagojonej rany. Tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w historii współczesnej XX wieku, gdzie w ciągu 4 lat wymordowano 1/3 populacji. Kambodża, kraj zawsze trzymający się w cieniu, stroniący od angażowania się w konflikty zbrojne, stał się areną, na której rozegrał się jeden z najbardziej krwawych przejawów komunzimu. Ale o tym już w następnym wpisie – Kambodża, kochanka Pol Pota.

2 thoughts on “Czar i mistycyzm Kambodży

Leave a comment